PublicyściRakowiecki

Więcej niż głupota

Jacek Rakowiecki

Szerokie i słuszne oburzenie budzi fakt, że szefowa TV Biełsat Agnieszka Romaszewska zwolniła swego białoruskiego współpracownika, bo zamieścił słynne zdjęcie stojącego Adriana przy Trumpie. Tymczasem po naszej, „jedynie słusznej” stronie, ostatnio „Polityka” nie przedłużyła umowy z Rafał Woś, a dziś z kolei Agora (podobno pod presją redakcji Wyborczej) zlikwidowała dział Opinie w Gazecie.pl stworzony kilka miesięcy temu przez Grzegorz Sroczyńskiego. Sroczyński co prawda nie został zwolniony, ale nie będzie już niczego komentował, skoncentrować się ma na wywiadach (w których skądinąd jest mistrzem!), ale Gazeta.pl nie będzie już publikować takich autorów goszczących w tym dziale, jak Adam Leszczynski (współtwórca OKO.press), wspomniany Woś czy Kamil Fejfer. (Wiele z ich tekstów linkowałem i toczyły się przy ich okazji bardzo ciekawe dyskusje na moim wallu, na innych też)

Powody, choć publicznie nie ujawnione, są w tych przypadkach takie same: autorzy ci są wstrętnymi symetrystami i nie realizują jedynie słusznej linii polityki antypisowskiej.

I niektóre publikacje Wosia, i część publikacji w gazetowym dziale Opinie było pozycjami kontrowersyjnymi, wywołującymi zażarte polemiki. Z częścią z nich (przede wszystkim z jednym słynnym tekstem Wosia) zdecydowanie się nie zgadzałem. Równocześnie jednak uważałem, ze to po pierwsze esencja prawdziwego dziennikarstwa – iść pod prąd, prowokować do myślenia, stawić kontrowersyjne tezy, przyjmować rolę adwokata diabła. Stanowiło to dla mnie dowód, że od strony przeciwnej istotnie się różnimy: oni są jak jednobrzmiąca propaganda na rozkaz, a my potrafimy pokazywać, że demokracja i pluralizm, o które walczymy z PiS-em, nie są dla nas martwą literą. Że je po prostu praktykujemy na co dzień.

Niestety, okazuje się, że byłem naiwny. W najpoważniejszych polskich mediach zwyciężyła opcja zwierania szeregów, odrzucenia osobników wahających się i mających inne poglądy, niż odgórne zadekretowane, PiS może być dumny ze swojego zwycięstwa, bo czy przegra czy wygra najbliższe i kolejne wybory, to już ma dowód, że swoim rozumieniem dziennikarstwa, jako bezdyskusyjnej propagandy, zaraził już swoich przeciwników.

Niech dotrze nawet (a może przede wszystkim) do zawziętych wrogów rzekomego (albo i nie rzekomego) symetryzmu i „szczerych demokratów”, że eliminacja pluralizmu poglądów jest nie tylko na dziś, ale i przede wszystkim na dłuższą metę znacznie poważniejszym ciosem wymierzonym w wartości, które podobno są dla nas najważniejsze.

Te decyzje to więcej niż głupota. To błąd.