Oblicze wybranych mediów „dobrej zmiany”
prof. dr hab. Jolanta Chwastyk-Kowalczyk
Instytut Dziennikarstwa i Informacji
Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach
chwastyk@ujk.edu.pl
orcid.0000—0002-3463-6332
Na budynku Polskiego Radia, nad wejściem do siedziby Trójki przy ul. Myśliwieckiej widnieje napis, który głosi: „Trójka – usłyszysz więcej…”. Z tym programem zawsze kojarzyły się elitarne audycje robione przez inteligentnych dziennikarzy, rozrywka na wysokim poziomie artystycznym i ciekawa muzyka, słowem dobra jakość. Dla inteligenta w średnim wieku, z wyższym wykształceniem, stałego i głównego słuchacza Program III uchodził za kultowy, niosąc pewną lekkość, specyficzny humor, ale przede wszystkim poczucie niezależności w tworzeniu przekazu.
„Trójkowe to znaczy z klasą, z kulturą, przekorne, najwyższej jakości”.
Tak było do dnia 31 grudnia 2015 roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość po wygraniu wyborów, dokonało szybkiej nowelizacji ustawy medialnej, co pozwoliło na przejęcie mediów publicznych w Polsce. Od tej pory nowe władze radia i telewizji w dowolnej chwili może zmienić minister skarbu – czyli polityk, któremu podlegają te instytucje. I jak pokazuje miniony czas, czyni to z rozmachem. Nowe władze wymieniły wszystkie osoby piastujące stanowiska kierownicze z nadania Platformy Obywatelskiej w Polskim Radiu S.A.
Dnia 8 stycznia 2016 r. na stanowisko prezesa Polskiego Radia została powołana Barbara Stanisławczyk, zastępując pełniącą funkcję dyrektora Programu Trzeciego Polskiego Radia w latach 2009-2016 dziennikarkę radiową Magdalenę Marię Jethon. Zwolniona Jethon w Trójce prowadziła programy „Twarzą w twarz”, „Polityk też człowiek” i „Pani Magdo, pani pierwszej to powiem”, „Nasz Parnas”, „Klub Trójki”, oraz z Michałem Ogórkiem „Trzeci do pary”. Programy Jethon przejęła Paulina Stolarek-Marat, fachowiec z Radia ZET, była szefowa informacji tego radia. Po miesiącu zrezygnowała (marzec 2016). Zastąpił ją mający doświadczenie w pracy w radiu Zet, TVN24 i BBC – Szymon Sławiński.
Stanisławczyk ingerowała we wszystkie programy, próbowała sterować nimi ręcznie. Krzykiem domagała się od dziennikarzy obecności na antenie polityków PiS, ganiła za zapraszanie przedstawicieli innych partii, jak np. tego samego dnia w Jedynce i Trójce – z Nowoczesnej Ryszarda Petru. Rzeczywistym powodem odsunięcia od prowadzenia „Salonu Politycznego Trójki” Marcina Zaborskiego – dziennikarza z 15-letnim doświadczeniem było ukazanie przez niego na antenie nieporadności rzecznika rządu Rafała Bochenka. Z rozgłośnią rozstał się w lipcu 2016 r. za „małe doświadczenie” i „nudne wywiady”. Wiosną tego samego roku Tróję zasilił redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.
Roszada nastąpiła we władzach Polskiego Radia wiosną 2017 r. Grzegorz Rzeczkowski w „Polityce” z 10 marca otwartym tekstem napisał, że „Zakończona niedawno groteskowo ponura prezesura Barbary Stanisławczyk doprowadziła do tego, że wielu pracowników radia z niepisowskiego rozdania witało Jacka Sobalę może nie jak wybawcę, ale na pewno jako bardziej przewidywalną osobę, która – w tej beznadziejnej rzeczywistości rządowych mediów – daje nadzieję choćby na małą stabilizację”.
Nie zapobiegło to kolejnym głośnym odejściom z radiowej Trójki, bowiem codzienną praktyką kierownictwa nadal była prewencyjna cenzura w postaci kontrolowania przygotowywanych materiałów, narzucania list przychylnych władzy osób, które należało zapraszać do programów na żywo. W listopadzie 2017 r. z Programu III odeszli Artur Andrus, Robert Kantereit, Wojciech Zimiński, Artur Orzech. Wcześniej Trójkę opuścili także, poza wspomnianymi już Magdaleną Jethon i Marcinem Zaborskim, Jerzy Sosnowski, Michał Nogaś, Grażyna Mędrzycka-Gęsicka, Tomasz Ławnicki i Jerzy Owsiak. Po dziesięcioletniej pracy w rozgłośni dnia 1 lutego 2018 r. Trójka straciła dziennikarza ekonomicznego, byłego przewodniczącego związków zawodowych w Programie III – Pawła Sołtysa (w Trójce od grudnia 2007 r.), który był sygnatariuszem listu do prezes Stanisławczyk w obronie odsuniętych od przygotowywania serwisów Trójki Małgorzaty Spór i Anny Zaleśnej. Paweł Sołtys prowadzenie audycji w Trójce łączył z pracą w wydawnictwie Bonnier Business Polska. Publicysta nie krył, że „został u niego przekroczony próg bólu. Skala umotywowanych politycznie wpływów, nacisków na decyzje dotyczące programów i obsadę redaktorską jest tak duża, że media publiczne przekształcają się w partyjne, propagandowe”.
Z kolei 28 lutego 2018 r. z Trójką pożegnał się za porozumieniem stron Łukasz Walewski, pracujący w rozgłośni od 2008 r., który prowadził wywiady w programie „Puls Trójki” w popołudniowym paśmie „Zapraszamy do Trójki”. A także programy „Trzy strony świata”, „Trzecie oblicze dyplomacji”, w którym obnażał niegodne zachowania dyplomatów, którzy próbowali wykorzystać przysługujący im immunitet, by złamać prawo.
Zaistniałą sytuację komentarze w Internecie nazywały exodusem z radiowej Trójki. Odsłaniano jej kulisy. Artur Andrus i Robert Kantereit odeszli z powodu decyzji Zarządu Zarząd Polskiego Radia, który nie zgodził się na ich współpracę z TVN 24, chociaż wcześniej przez wiele lat taka współpraca nie stanowiła problemu dla szefostwa rozgłośni. Ci, którzy krytycznie wypowiadali się o odejściu Artura Andrusa i Roberta Kantereita, mieli nieprzyjemności. Pół roku po odejściu Andrusa z Trójki wywiad do „Gazety Wyborczej” z byłym trójkowiczem przeprowadził również były trójkowicz Michał Nogaś. Wynika z niego, że to była właściwa decyzja, że istnieje życie poza radiem, „że są nawet tacy, którzy nigdy w życiu nawet w radiu nie pracowali i jakoś dają radę”.
Potem w ramach solidarności z pracy w Trójce zrezygnował Wojciech Zimiński. Pojawiły się również pogłoski o możliwym odejściu Wojciecha Manna. „Coraz smutniej na Myśliwieckiej, koledzy zmuszeni do odejścia z Trójki. Słuchacze piszą, żebyśmy się nie poddawali, ale nie wiem, jak to będzie” – mówił sam zainteresowany podczas jednej z piątkowych audycji „Zapraszamy do Trójki”. Wojciech Mann już wcześniej narażał się kierownictwu radiowej Trójki z powodu stałego gościa w jego programie – Piotra Bukartyka, który z poetyckim zacięciem do słów kolegi dodał od siebie:
Hej, hej, hej,
Co i raz to nas tu mniej
Że napomknę o Arturze,
Co wytrzymać nie mógł dłużej
Hej, hej, hej,
Co i raz to nas tu mniej
Jakiś taki głupi czas,
Że co i rusz to mniej tu nas
A jeśli wszystko jest all right,
Gdzie jest Robert Kantereit?
Straty, gdy się je podlicza
tutaj czy na Woronicza
w sumie to nie wielka cena
jak na kieszeń suwerena.
Zamiast głosu pokolenia,
które właśnie stację zmienia
rodzaj prorządowej tubki,
której opadają słupki
– Poszło to w świat jako myśl krytyczna – podsumował Wojciech Mann.
– Będę musiał z tym żyć – odparł Bukartyk.
– I ja też. Tylko jak długo? – retorycznie zapytał Mann, po czym zakończył audycję słowami: „Jeśli wszystko dobrze się ułoży, usłyszymy się w niedzielę”.
Do mediów przedostała się informacja, że siedmioro dziennikarzy Trójki spotkało się z prezes Polskiego Radia Barbarą Stanisławczyk, by bronić zwalnianych kolegów. „Efekt? – Absolutne fiasko! – skomentowali po rozmowie. Stanisławczyk miała w niej stwierdzić m.in., że Wojciech Mann >za długo pracuje w Trójce< i >ma braki warsztatowe<”. Radio zaprzecza”.
Po 16 latach z Programu III Polskiego Radia odszedł także dziennikarz sportowy Michał Gąsiorowski (w Trójce od 2001 r.). Relacjonował piłkarskie Euro 2008 i 2016, igrzyska olimpijskie w Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro. Prowadził audycje ”Trzecia strona medalu” i ”Na trzecim biegu”. Gąsiorowski nie krył, że „Mam Trójkę wytatuowaną na sercu. (…) Dostałem propozycję, z której trudno mi zrezygnować. To marzenie mojego życia, a atmosfera w Trójce jest mocno napięta. (…) Dziś nie jest miło przychodzić do Trójki i patrzeć na ludzi, których znam od wielu lat, strasznie przygnębionych. (…). Nowo zatrudnieni przychodzą do tej rozgłośni jak do fabryki gwoździ. To dla mnie bolesny moment „. Nadal będzie współpracował z kanałem telewizyjnym Eleven Sports.
Z pracą pożegnała się również dziennikarka, a także sędzia snookera Monika Sułkowska. Przygotowywała w radiu serwisy sportowe i była współprowadzącą „Trzecią stronę medalu”. Była związana z Trójką od 2008 roku, wcześniej pracowała w Radiu Kampus. Wyjechała do Londynu.
Wszyscy dawni współpracownicy mówią, że „Teraz Trójka to jak lot skazańców –– wszyscy czujemy się beznadziejnie”. Radiowa Trójka traci swój głos. „Nawet serwisy stały się prostackie”. Wojciech Cieśla przyznał, że „Jest jak na statku. Nie ma jak wysiąść, a rzygać się chce”. Dziennikarze stacji uważają, że Trójka przypomina pobojowisko. „Ich szefowie z nadania PiS mają podobne zdanie. Z drobną różnicą: dla nich czystka kadrowa to dobra zmiana, zaplanowana kolonizacja nielubianego radia. Trójka to konik Jacka Sobali, prezesa radia, którego w 2010 r. wyrzucono z programu trzeciego za udział w wiecu >Gazety Polskiej<”. Wojciech Cieśla, dziennikarz działu „Polska” w „Polska Newsweek Plus” przytacza opinie dziennikarzy mówiącą o tym, że „Wszyscy przychodzili tu jak do domu. I Myśliwiecka wciąż jest naszym domem, ale to dom po włamaniu. Ktoś wlazł i powywalał szuflady do góry nogami. I nikt, absolutnie nikt nie wie, jak się zachować”. Atmosfera? Fatalna. „Malcz” to w radiowym slangu główna siedziba Polskiego Radia z ulicy Malczewskiego. Tam urzęduje zarząd, tam przygotowuje serwisy Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), stamtąd nadają główne stacje. W ciągu dwóch lat rządów PiS z Trójki odeszło albo zostało wyrzuconych 26 dziennikarzy.
Zaistniała sytuacja zaniepokoiła Rzecznika Praw Obywatelskich, który w liście do prezes firmy napisał, że „Brak transparentności w odsuwaniu od anteny oraz zwalniania z pracy dziennikarzy pracujących w mediach publicznych może powodować naruszenie wolności słowa. O swoich działaniach poinformował też Radę Mediów Narodowych i Krajową Radę Radiofonii i Telewizji”. Jedyne, co uzyskał, to ugoda pomiędzy radiem a zwolnionymi bezprawnie dyscyplinarnie dziennikarzami. W funkcjonowaniu stacji nic się nie zmieniło. „To nadal codzienna walka z propisowską propagandą. Reporter musi się spowiadać nawet z tego, co przygotował do wejścia na żywo. Szykują się więc kolejne odejścia” – mówią dziennikarze z radiowej Trójki. I opowiadają, jak kolejna przyprowadzona do Trójki przez PiS ekipa dyrektorów pilnuje, by Program 3 nie zszedł z kursu propisowskiej propagandy. Dla przykładu, Agnieszka Kublik ujawniła w „Gazecie Wyborczej”, że
„gdy wybuchła afera z nowelizacją ustawy o IPN, w >Zapraszamy do Trójki< musiały ukazywać się informacje, że dzielni Polacy ratowali Żydów i zakazane było przypominanie o pogromach na ziemiach polskich. W serwisach informacyjnych podkreślano, że PiS uchwalił tę ustawę, by nikt już nie mówił o >polskich obozach śmierci<. – A przecież w ustawie nie ma nawet tego sformułowania, więc to nie jest fakt, ale narracja władzy, którą my podajemy jak obiektywną informację – komentuje dziennikarz Trójki”.
To, że tak podana informacja nie spełnia standardów rzetelnego dziennikarstwa , jest dalekie od dążenia do obiektywnej, niezależnej informacji dla władz Trójki nie ma żadnego znaczenia. Następną karygodnie przedstawioną w studiu Trójki kwestią były relacje izraelsko-polskie, które pokazywały, że Żydom chodzi tylko o reprywatyzację majątku pozostawionego w Polsce. Gdy dziennikarze zgłaszają na kolegium redakcyjnym wątpliwości, są zapraszani przez władze radia na indywidualne rozmowy, które przeprowadza „Egzekutor” czyli Łukasz Kurtz-Królikiewicz. Człowiek ten często powtarza młodym adeptom dziennikarstwa, że materiał jest zły, bo nie zawiera odautorskiego komentarza. Tajemnicą Poliszynela jest, że zawsze komentarz ma być korzystny dla PiS. Wszelki opor kończy się wyrzuceniem materiału do kosza oraz rada, by niesforny dziennikarz szukał innej pracy.
Bez PiS nie ma programu.
Dyrektorem Trójki od maja 2017 r. roku jest Wiktor Świetlik – od czasu „dobrej zmiany” to już trzeci szef po Paulinie Stolarek-Marat i Adamie Hlebowiczu. Nowym wicedyrektorem został Mariusz Cieślik, a drugim jest Tomasz Kowalczewski.
„Kowalczewski i Łukasz Kurtz-Królikiewicz wspólnie nadzorują serwisy informacyjne i dwa pasma na żywo: poranne i popołudniowe „Zapraszamy do Trójki”. – To w sumie sześć godzin programu i dla nich jest superważne, by przypilnować obowiązującej wykładni politycznej – mówi jeden z reporterów. – Kilkunastu dziennikarzy, którym jeszcze zależy na rzetelności, jest dzień w dzień na froncie heroicznej walki z propisowską propagandą”.
Najważniejsza dla włodarzy rozgłośni jest popołudniowa rozmowa na żywo czyli „Puls Trójki”. Warunkiem emisji programu jest stała zasada – zawsze musi w studiu gościć przedstawiciel PiS, polityk bądź publicysta. Obowiązująca lista zapraszanych rozmówców pochodzi – według rozmówców A. Kublik – z notesu kierownictwa. „Najczęściej są to politycy z frakcji Antoniego Macierewicza albo publicyści związani z >Gazetą Polską<. Czasami ktoś z góry dzwoni i mówi reporterowi, że gdzieś niedaleko ma być Tomasz Sakiewicz, naczelny >Gazety Polskiej< i żeby pojechać go nagrać”. Dlatego, że prezesem Polskiego Radia jest Jacek Sobala, który tę pracę otrzymał dzięki poparciu środowiska Sakiewicza. Kublik wyraziła przekonanie, że była to „ze strony Jarosława Kaczyńskiego próba zrównoważenia wpływów prorządowych środowisk medialnych. Bracia Jacek i Michał Karnowscy popierają bowiem prezesa TVP Jacka Kurskiego i tam mają programy”.
Prewencyjna cenzura sięga tak daleko, że jeśli w materiale jest za mało głosów PiS, reporter jest zobowiązany go przemontować. Każde wejście na antenę na żywo reportera jest poprzedzone szczegółową instrukcją, jak ma brzmieć jego wypowiedź, co ma mówić. Przykładowo w popołudniowym wydaniu „Zapraszamy do Trójki” są wejścia z Sejmu. Reporterzy muszą kierownictwu wcześniej przedstawiać, co zamierzają powiedzieć. Jeśli istnieje różnica zdań, reporter na antenę nie wchodzi.
Innym drażliwym tematem są neonaziści. W czasie toczącej się debaty po reportażu „Superwizjera” TVN na ten temat, włodarze Trójki pilnowali, by „nie wpuszczać na antenę zbyt wielu głosów słuchaczy, którzy byli zaniepokojeni wzrostem nastrojów antysemickich. – Po jednym z programów dyrektor Kowalczewski miał pretensje, że takich głosów było za dużo – opowiada jeden z dziennikarzy”. Przykładów kagańca cenzury jest więcej. W 2018 r. po raz pierwszy w dziejach istnienia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka nie wolno było informować na antenie Trójki o tym wydarzeniu. Oficjalnym powodem było to, że Polskie Radio nie objęło wydarzenia patronatem.
„Podsumowanie finału WOŚP było tylko w serwisach, bez tradycyjnego materiału po południu w magazynie”. Wielu dziennikarzom Trójki, a zapewne i wiernym słuchaczom, nie odpowiada stały program w ich stacji – od nastania „dobrej zmiany” – przesiąkniętego stereotypami, ksenofobią, rasizmem itp. Wojciecha Cejdrowskiego, który w sobotnie poranki przez godzinę prowadzi muzyczną „Audycję podzwrotnikową”. Dodać należy, że Cejdrowski komentuje na bieżąco politykę w programie TVP Info. Znany jest tam z mało wybrednych wypowiedzi na temat Donalda Tuska, Katarzyny Lubnauer i innych.
O coraz większym wpływie polityków PiS i środowisk bliskich rządowi na kształt ramówki radia skarżą się redaktorzy rozgłośni regionalnych, jak przykładowo Radia Kraków. Pozwami sądowymi straszeni są dziennikarze, którzy próbują ujawnić informacje o zarobkach prezesa Przemysława Bolechowskiego i jego popleczników przybyłych do tej rozgłośni po „dobrej zmianie”. Gorliwością i stronniczością wyróżniają się również funkcjonariusze frontu ideologicznego zatrudnieni w poznańskim czyli regionalnym ośrodku TVP, w Radio Poznań oraz w Radio Kielce.
Wspomnieć należy, że „dobra zmiana” ręczne sterowanie, naszpikowane tandetną rządową propagandą i cenzurą wprowadziła także w podległej jej Telewizji Polskiej S.A. pod prezesurą Jacka Kurskiego. Redakcja „Wiadomości” ma siedzibę przy pl. Powstańców Warszawy na trzecim piętrze. Zaraz po wygranych wyborach w 2015 r. dokonano istotnych zmian w składzie redakcji, narzucając nowych reporterów i wydawców z TV Republika i TV Trwam. Pozostawiono trójkę prezenterów „Wiadomości”: Danutę Holecką, Michała Adamczyka i Krzysztofa Ziemca. Z TV Republika „Wiadomości” zasilili: Jan Korab, Bartłomiej Graczak, Karol Jałtuzewski, Karolina Tomaszewicz oraz wiosną 2018 r. pogodynka Ilona Januszewska. Desant z TV Trwam to Klaudiusz Pobudzin, który jest od stycznia 2016 r. autorem najważniejszych materiałów szkalujących KOD i opozycję. Zanim został powołany na stanowisko dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, Pobudzin był szefem redakcji „Teleexpressu”, a wcześniej – reporterem „Wiadomości”. Z dniem 17 stycznia 2018 r. pełniącym obowiązki dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej został szef zespołu „Wiadomości” (od lata 2017 r.) Jarosław Olechowski. Dziennikarz ten był politycznym reporterem dziennika – relacjonował m.in. niszczenie Trybunału Konstytucyjnego. To jaskrawy przykład kompromisu z władzą „dobrej zmiany”, bowiem Olechowski wcześniej nie miał prawicowych poglądów. „Najlepiej mu się wiodło po 2010 r., gdy TVP Info była rządzona przez ludzi PSL – zarabiał wtedy nawet po 17-20 tys. zł miesięcznie”.
Przed Olechowskim „Wiadomościami” kierowała Marzena Paczuska, która własnoręcznie poprawiała teksty reporterom, sama – ze słuchawką w uchu – sterowana przez zwierzchników. Na skutek konfliktu z prezesem Jackiem Kurski latem 2017 r. została odwołana. Nawet ona nie mogła się zgodzić na jeszcze większą toporną propagandą, jakiej domagał się Kurski. Od tej pory autorami głównych politycznych materiałów są ludzie, którzy sprzeniewierzyli się rzetelnemu dziennikarstwu i zasilili obóz prorządowy – Damian Diaz, Marcin Szypszak, Konrad Wąż. Jacek Kurski sowicie wynagradza wiernych dziennikarzy z Funduszu Popierania Twórczości. Przykładowo w 2017 r. było to 225 tys. zł na nagrody dla 19 dziennikarzy i menedżerów Telewizji Polskiej, głównie „Wiadomości” i TVP Info. Odręczną notatkę Kurskiego w tej sprawie ujawnił Leszek Kraskowski.
Prezes Telewizji także hojnie opłaca swoich najbardziej lojalnych pracowników. „Dziennik Gazeta Prawna” dotarł do dokumentów, w których zawarto między innymi stawki miesięczne prezenterów i prezenterek zatrudnionych przy Woronicza 17. Można z niego wyczytać zarobki prowadzących główne wydanie „Wiadomości”: Michała Adamczyka (40,25 tys. zł plus VAT), Danuty Holeckiej (40 tys. zł plus VAT) i Krzysztofa Ziemca (33,5 tys. zł plus VAT) oraz najbardziej kontrowersyjnych dziennikarzy TVP Info: Michała Rachonia i Adriana Klarenbacha.
Jako klasyczny przykład manipulacji – przy okazji prezentacji widzom TVP1 nagród – może być materiał, w którym Konrad Wąż zestawił nagrody przyznane przez premier Beatę Szydło sobie i swoim ministrom – mały słupek opiewający na 1,5 miliona złotych – z ogółem nagród wypłaconych w czasach rządów koalicji PO-PSL w ciągu ośmiu lat – 626 milionów złotych. Celem było przekonanie przeciętnego odbiorcy programu, że poprzednicy PiS nie żałowali pieniędzy dla „swoich”. Tak zestawione dane zostały podane w „Wiadomościach” przez K. Ziemca. Ten sam dziennikarz prowadził „Wiadomości”, kiedy materiał o pierwszych wolnych wyborach był zatytułowany „4 czerwca – symbol zdrady i zmowy elit”.
Agnieszka Kublik próbowała w czerwcu 2018 r. namówić dziennikarzy tego najważniejszego programu informacyjnego na wywiady. Większość o pracy rozmawiać nie chce, żyje w strachu. „Nawet na Facebooku tak musimy dobierać znajomych, by TV nie miała się do czego przyczepić – mówi osoba pracująca w >Wiadomościach<. Życzenia urodzinowe składamy tylko tym, którzy >dobrą zmianę< chwalą albo jej nie podpadli”. Pracownicy TVP wiedzą, że ich konta w mediach społecznościowych są śledzone przez pracodawcę. Jedna z dziennikarek przyznała, że jak przeczytała gdzieś o materiale wyemitowanym przez TVP z 4 czerwca, była przekonana, że to fake news.
Działania te mogą być postrzegane jako próba przedefiniowania historii oraz dziejącej się rzeczywistości.
W okresie „dobrej zmiany” rządów PiS presji podlegają także media prywatne. Przykładem są zasadnicze zmiany wprowadzone w telewizji Polsat Zygmunta Solorza. Roszady na najwyższych szczeblach Polsat News są dziełem znanej z prawicowych poglądów Doroty Gawryluk, która od chwili objęcia funkcji dyrektora pionu informacji i publicystyki w połowie marca 2018 r. zwolniła szefów stacji, związanych z nią od lat. Jak ustalił „Presserwis”,
„ze swoimi dotychczasowymi funkcjami pożegnali się szef anteny Polsat News Marcin Cholewiński, szef anteny Polsat News 2 Beata Grabarczyk, szef projektów internetowych Polsat News Jerzy Sikora, szef publicystyki Polsat News Radosław Kietliński oraz sekretarz pionu informacji i publicystyki Roman Kukielak. Wszyscy dziennikarze prawdopodobnie pozostaną jednak w strukturach Grupy Polsat. Istnieją szanse, że trafią do agencji informacyjnej, która powstała z inicjatywy Henryka Sobierajskiego, dotychczasowego szefa pionu informacji i publicystyki Telewizji Polsat”.
Dorota Gawryluk zdjęła także z anteny Polsat News 2 program publicystyczny „Młode wilki” prowadzony przez Dominikę Długosz. W programie tym gośćmi dziennikarki byli młodzi politycy, którzy komentowali wydarzenia tygodnia. Program w Polsat News 2 zadebiutował w połowie października i był nadawany w soboty o 10. Ostatnie wydanie pokazano 28 kwietnia 2018 r.
Jeszcze w listopadzie 2017 r. Zygmunt Solorz zapewniał pracowników Polsatu, że żadne próby nacisków jego nie dotyczą, że Polsat przetrwa każdą władzę. Przeczy temu fakt, że od zarządzania programami informacyjnymi i publicystyką został odsunięty dotychczasowy dyrektor Henryk Sobierajski, jeden z najbardziej zaufanych ludzi właściciela stacji. Miliarder delegował go do rad nadzorczych w innych segmentach swojego imperium, np. do Zespołu Elektrowni PAK.
„Decyzję o dymisji Sobierajskiego podjął Mirosław Błaszczyk, prezes zarządu Polsatu, i to on wskazał Dorotę Gawryluk jako następczynię. Wraz z jej przyjściem od razu nastąpiły zmiany w ramówce. Gawryluk zarezerwowała sobie prowadzenie głównego wydania „Wydarzeń”, flagowego programu Polsatu, od poniedziałku do czwartku. Z porannych kolegiów wykluczyła osoby, do których nie miała zaufania, choć pełniły kierownicze funkcje w Polsat News. Wiele rzeczy załatwiała przez telefon albo z pomocą swojego zastępcy Marcina Wójcickiego. Czasami zamykała się na klucz w gabinecie, bo udawała, że jej nie ma. Chciała uniknąć przykrych rozmów. – Wszyscy wiedzą, jaka jest Dorota. To królowa lodu, taki ma styl bycia”.
Według ustaleń Dominiki Wielowieyskiej decyzję o zastąpieniu Henryka Sobierajskiego przez Dorotę Gawryluk podjął prezes Telewizji Polsat Mirosław Błaszczyk, przy czym wpływ mógł mieć na to Krzysztof Turkowski, doradca zarządu Polsatu związany od wielu lat z firmą. W swoim tekście w wydaniu świątecznym „Gazety Wyborczej” zaznaczyła, że Turkowski to przyjaciel Bronisława Wildsteina, Adam Lipińskiego z PiS i Kornela Morawieckiego. W konsekwencji jego pozycja w Polsacie mocno wzrosła, kiedy premierem został Mateusz Morawiecki. Publicystka „GW” stwierdziła, że już wcześniej Turkowski zwracał uwagę Sobierajskiemu, że w programach Polsatu za rzadko goszczą politycy PiS. Ponadto rozmawia nieraz z Lipińskim, a na obiadach spotyka się z Dorotą Gawryluk. – Zapewne Krzysztof Turkowski z wieloma osobami się spotyka, co jest całkowicie normalne. Nie ma jednak nic wspólnego z kanałem Polsat News i nie pełni funkcji doradcy Doroty Gawryluk – skomentował w artykule rzecznik Telewizji Polsat Tomasz Matwiejczuk. Przypuszczenia Dominki Wielowiejskiej nazwał „anonimowymi opowieściami i legendami korytarzowymi”.
Dziennikarka podsumowała zaistniały stan rzeczy, „czyli ciszej i łagodniej o PiS”, że „to gest wobec rządu, bo kłopoty biznesowe miliardera piętrzą się w szybkim tempie”. Dziennikarka opisała przede wszystkim, że Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin wskutek decyzji urzędowej musiał wstrzymać budowy odkrywki węgla brunatnego Ościsłowo. Ponadto Cyfrowy Polsat w efekcie dwóch decyzji skarbówki ma zapłacić zaległy podatek. Dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Warszawie podtrzymał decyzję z maja 2017 r. nakazującą firmie uiszczenie dodatkowych 40,6 mln zł plus odsetki podatku dochodowego za 2011 rok. Z kolei w marcu 2018 r. naczelnik Małopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego nakazał Cyfrowemu Polsatowi zapłatę 24,2 mln zł plus odsetki zaległego podatku za 2012 roku oraz przekazał, że analizuje dodatkowe zobowiązania spółki za 2013 i 2014 wynoszące ok. 35 mln zł. W związku z tym firma zwiększyła zobowiązania z tytułu odroczonego podatku dochodowego o ok. 144 mln zł.
Dominika Wielowieyska zaznaczyła, że zmiany w „Wydarzeniach” i Polsat News nie są związane tylko z innymi interesami Zygmunta Solorza. – We wszystkich tego typu sprawach każdy biznesmen uruchamia wielopoziomowy lobbing, aby się bronić. Moi rozmówcy przekonują, że rewolucja personalna w Polsat News to wypadkowa wielu czynników: słabej oglądalności, być może pogróżek pod adresem Solorza… Ale być może miliarder chce po prostu minimalizować ryzyko biznesowe – stwierdziła. Oceniła również, że mimo opisanych przez nią prób nacisków materiały w programach informacyjnych Telewizji Polsat są neutralne.
Zakończenie. Działania „dobrej zmiany” w polskich mediach spowodowały, że – jak wynika z raportu firmy Nielsen Audience Measurement – w pierwszym półroczu 2017 r. TVP 1 zanotowała największy spadek oglądalności spośród wszystkich najpopularniejszych stacji telewizyjnych. Jednocześnie duży wzrost oglądalności odnotowało TVP Info oraz TVN 24. Przykładowo w styczniu 2016 r. „Wiadomości” miały ponad 3,7 mln widzów, w 2017 – 3,31 mln widzów, w lutym 2018 – 2,4 mln widzów, w maju 2018 – 1,59 mln widzów.
Odnotowujemy także spadek słuchalności Trójki, którego apogeum przypadło w 2017 r. Natomiast zasięg dzienny radia w 2016 r. osiągnął 71,5 proc. W ciągu tygodnia radia w 2016 r. słuchało prawie 91 proc. Polaków. To jeden z najlepszych wyników w Europie – podaje Komitet Badań Radiowych, powołując się na badania Radio Track, realizowane przez Millward Brown. Wśród rozgłośni ponadregionalnych lider słuchalności – RMF FM – uzyskał w 2017 r. 25,3 proc. słuchalności, co w porównaniu z 2016 rokiem oznacza wzrost z 24,6 proc. Słuchalność Radia Zet zmalała z 13,5 do 13,2 proc. Spadki zanotowały też: Jedynka – z 8,8 proc. do 8,0 proc., Trójka – z 7,9 proc. do 6,7 proc., Vox – z 4,2 proc. do 3,9 proc. i Radio Maryja z 2 proc. do 1,9 proc. Wyniki poprawiły natomiast: Tok FM – z 2 proc. do 2,2 proc., Antyradio – z 1,4 proc. do 1,8 proc., RMF Classic – z 1,2 proc do 1,3 proc., Polskie Radio 24 – z 0,4 proc. do 0,5 proc. i Muzo.fm – z 0,3 proc. do 0,4 proc. Na identycznym poziomie – 0,5 proc. – pozostał udział radiowej Dwójki. Najchętniej słuchaną siecią radiową była Eska, która zwiększyła udział w czasie słuchania z 6,7 proc. do 6,9 proc. Spadek z 5,5 proc. do 5,4 proc. zanotowały rozgłośnie regionalne Polskiego Radia zrzeszone w Audytorium 17. RMF Maxxx zwiększyła udział z 3,0 proc. do 3,3 proc. Dalej były: Złote Przeboje, które zmniejszyły udział z 2,9 proc. do 2,8 proc., Radio Plus – spadek z 2,1 proc. do 2,0 proc., Radio Wawa – wzrost z 1,1 proc. do 1,4 proc., Meloradio – wzrost z 0,7 proc. do 0,8 proc. i Rock Radio – wzrost z 0,3 proc. do 0,4 proc. Na identycznym poziomie – 0,3 proc. – pozostał udział Chillizet.
Znany aktor Maciej Stuhr wyraził opinię o „dobrej zmianie” w Trójce, że „Jakby mi kto obcy po domu chodził”. Komentarze internautów, sympatyków dawnej Trójki są mniej powściągliwe, wszystkie potępiają zmiany, jakie zaszły w Programie III.
Zasadne wydaje się pytanie, dokąd zaprowadzi słuchaczy i telewidzów kaganiec cenzury „dobrej zmiany” oraz patologia władzy, z jaką mamy do czynienia w polskich mediach publicznych i prywatnych. Czy większość pójdzie w ślady prawnika Waldemara Sadowskiego, który pozwał TVP o ochronę dóbr osobistych, pytając dlaczego TVP pokazuje świat „który rozmija się z obiektywną rzeczywistością i w istocie jest formą politycznej kreacji zgodnej z linią programową i propagandową rządzącego PiS”?
Rada nadzorcza Polskiego Radia na swojej stronie internetowej poinformowała 7 sierpnia o zawieszeniu prezesa Jacka Sobali, bez podania przyczyn. Pełniącym obowiązki prezesa Polskiego Radia został Andrzej Rogoyski.
prof. dr hab. Jolanta Chwastyk-Kowalczyk
Instytut Dziennikarstwa i Informacji
Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach
chwastyk@ujk.edu.pl
orcid.0000—0002-3463-6332