Potrzeba zbiorowej mądrości
Paweł Wimmer
W ferworze walki politycznej – także na poziomie dyskusji czysto obywatelskich, poza strukturami stricte politycznymi, których materializacją są partie – koncentrujemy się zbytnio na bieżących wydarzeniach, na kolejnych działaniach władzy, na zaistniałych konfliktach. Ma to zbyt często charakter doraźny i interwencyjny, nierzadko mający postać internetowych doniesień z ciągnącymi się kilometrami komentarzami. Brakuje mi dyskusji, która oderwałaby się od tej wymuszonej doraźności, od reaktywności, i przybrała charakter rozmowy o charakterze zdecydowanie bardziej programowym, a już na pewno dyskusji będącej uporządkowanym wstępem do programu.
Postulat taki wymaga naturalnie wiedzy i sprawności intelektualnej potrafiącej przełożyć konkretne propozycje i niejasne intuicje na uporządkowaną wiedzę. A chcąc dotrzeć do wielu odbiorców, trzeba sporządzić katalog problemów, z jakimi trzeba się będzie zmierzyć, gdy wyborcy dadzą obecnej opozycji mandat do rządzenia krajem. Bez jasnej deklaracji w tych sprawach nie ma co marzyć o ich pozyskaniu.
Katalog problemów obejmuje szeroki zakres zagadnień – nie tylko ekonomicznych, będących naturalnym punktem ciężkości w każdym partyjnym programie, ale i społecznych, których zaniedbanie było przecież jednym z istotnych powodów utraty władzy przez PO i PSL. Oczekuję zatem, że dyskusja obywatelska przybierze szeroki, wszechstronny charakter, z jednej strony uświadamiając szerokiej publiczności, z jaką przestrzenią zagadnień trzeba się mierzyć, z drugiej zaś stanowiąc osnowę, surowiec, budulec dla partyjnych programów będących już domeną struktur czysto politycznych.
Nie sugeruję w żadnej mierze, że należy ignorować różnice w poglądach ekonomicznych i społecznych. To one przecież napędzają dyskusję. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, które propozycje, które rozwiązania wynikają z postaw liberalnych, które są typowe dla postaw lewicowych czy konserwatywnych. Potrzebne jest sporządzenie mapy kryteriów oceny i wynikających z nich propozycji programowych. Co istotne, bez wartościowania samych postaw, a więc przy niezwykle istotnym założeniu, że wszystkie są tak samo ważne, tyle samo warte. Wszelkie próby wykluczania zniweczą od razu cały zamysł.
To ma być dyskusja obywatelska, a nie partyjna. Oczekiwałbym, aby w ciągu kilku miesięcy, najdalej do połowy przyszłego roku, zbudowano zrąb takiej wiedzy i sformułowano kilka alternatywnych programów, które mogłyby być wykorzystane przez środowiska polityczne. Wymagałoby to udziału ekonomistów, socjologów, politologów, etyków, zapewne też kilku innych specjalności. Czy mój postulat jest realny, trudno mi ocenić, ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że oczekiwanie to jest szczególnie aktualne w okresie gwałtownego wzmożenia aktywności społecznej, z jaką mamy do czynienia po ostatnich wyborach parlamentarnych. Potrzebni są liderzy takiej dyskusji, potrzebne są założenia, a potem po prostu obywatelskie zaangażowanie. Wierzę w siłę zbiorowej mądrości.