Biały słoń
Andrzej Krajewski
Nieczynne lotnisko w Radomiu zostało kupione przez Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze. Państwowa firma ma spłacić długi i zapewnić, by po dwuletniej rozbudowie lotnisko przyjmowało do 10 mln pasażerów rocznie. Okęcie w 2018 r. ma mieć 18 mln podróżnych. Rząd jest pełen urzędowego optymizmu, tak samo jak co do budowy Centralnego Portu lotniczego w Baranowie, który ma zastąpić Okęcie.
Jestem przeciwnego zdania. Uważam, że inwestowanie w Radom to wyrzucanie pieniędzy, a co do Baranowa potrzebne są analizy kosztów budowy nie tylko lotniska, ale i jego połączeń kolejowych i drogowych z Warszawą i innymi miastami.
Dlaczego tak uważam? Ponieważ znam historię Mirabel, wielkiego portu lotniczego pod Montrealem w kanadyjskim Quebecu, otwartego w roku 1975 i zamkniętego w 2004, bo zamiast obsługiwać 50 mln pasażerów rocznie, nie miało ich więcej niż 3 mln.
Największe na świecie pod względem powierzchni (prawie 400 km kw., pobił je dopiero w 1999 r. port lotniczy w Arabii Saudyjskiej), zostało otwarte z na Igrzyska Olimpijskie w Montrealu. Położone 55 km od miasta, bez szybkiej kolei, o ponad godzinę jazdy taksówką, kosztującą 100 dolarów kanadyjskich, Mirabel padło ofiarą chciejstwa polityków i błędnych przewidywań przyszłości.
W powietrzu nie zapanowali głośni i wymagający długiego startu ponaddźwiękowi następcy „Concorde”, a ruch lotniczy nie przyrastał w oczekiwanym tempie. I pomimo, że w latach 1975-1997 wszystkie loty międzynarodowe do Montrealu musiały używać lotniska Mirabel, to położone blisko miasta lotnisko Dorval (od 2004 imienia Trudeau), do którego trzeba było dojeżdżać, by polecieć do innych miast w kraju, nie zostało zamknięte.
Po 22 latach, pod naciskiem linii lotniczych i pasażerów, loty międzynarodowe powróciły na Dorval, a ostatni pasażerowie odlecieli z Mirabel w 2004 roku. Terminal pasażerski został zburzony w 2016 r., lotnisko służy jako towarowe i treningowe dla przemysłu lotniczego.
Kiedy to samo spotka lotnisko w Radomiu niech nie zaginie pamięć o radomskiej „bandzie czterech” – panach Kosztowniaku, Suskim, Skurkiewiczu i Bielanie – ojcom tego „białego słonia”, co po angielsku oznacza nietrafioną, politycznie motywowaną inwestycję.