Traktat o ukręcaniu łba
Ma czworo rodzeństwa naturalnego i dziesięcioro przysposobionego. Jest gejem. Jego matka, słynna niegdyś aktorka, wyraźnie lubi mieć dużą rodzinę. On sam wyróżniał się wśród rówieśników różnymi talentami. Jest bardzo młody: urodził się w 1987 roku. Jego formalny ojciec uwiódł jego przybraną siostrę i molestował rzeczywistą.
Powiada Wikipedia:
W wieku jedenastu lat został najmłodszym uczniem liceum Simon’s Rock dla utalentowanych dzieci, a w wieku piętnastu lat został najmłodszym w historii absolwentem Bard College, dyplom uzyskał na dwóch kierunkach. Rok później został przyjęty na wydział prawa Uniwersytetu Yale’a, a pięć lat później zdał egzamin adwokacki.
Początkowo pracował w ONZ dla Richarda Holbrooke’a. W latach 2001–2009 był rzecznikiem młodych UNICEF, za co w lutym 2014 otrzymał Cronkite Award for „Excellence in Exploration and Journalism”. W następnych latach pracował w komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów oraz Departamencie Stanu jako specjalny przedstawiciel ds. Afganistanu i Pakistanu. […] należał do gabinetu sekretarz stanu Hillary Clinton, w którym odpowiadał za kontakty ze światową młodzieżą jako doradca specjalny. Autor książki „Puszka Pandory: jak amerykańska pomoc wojskowa produkuje wrogów Ameryki”.
W 2018 roku został laureatem niesłychanie prestiżowej w świecie dziennikarskim Nagrody Pulitzera. Słowem – to Ronan Farrow, syn Mii Farrow i Woody’ego Allena; sama Mia mówi, że może jednak być synem słynnego śpiewaka jazzowego Franka Sinatry.
Człowiek, który niewielkim cyklem artykułów w słynnym New Yorkerze zakończył piękną karierę najpotężniejszego chyba z ludzi Hollywood, producenta filmowego Harveya Weinsteina.
Niedawno ukazała się w polskim tłumaczeniu jego książka „Złap i ukręć łeb”, w której Farrow opisuje, jak do tego doszło, że powszechnie znany i uchodzący za wszechmocnego, bajecznie bogaty producent filmowy trafił ostatecznie za kratki. Okazał się bowiem prawdziwą bestią seksualną, która najbrutalniej zgwałciła lub innymi sposobami zmusiła do seksu dziesiątki – jeśli nie setki – najsłynniejszych aktorek. Wszyscy wokół od lat o tym doskonale wiedzieli – i milczeli, przekupieni albo zastraszeni. A czasem dlatego, że sami należeli do panującej w światku filmowym kultury gwałtu i maczyzmu.
I właśnie za tę ujawnienie tego Farrow dostał Pulitzera.
Farrow jako dziennikarz śledczy słynnej telewizji NBC otrzymał o tym informację od jednej z poszkodowanych – i ruszył tym tropem. Szedł nim latami, dokumentując wydarzenia incydent po incydencie, uzyskując zgodę kolejnych kobiet i nagrywając ich zeznania. Nie wszystkie się zgadzały mówić; ale kilkanaście jednak zaryzykowało. Nie tylko osobistą reputacją, ale i złamaniem zawartych z Weinsteinem „umów o poufności”, sowicie wprawdzie opłaconych, ale grożących w razie naruszenia łamiącymi życie konsekwencjami.
Weinstein dość szybko dowiedział się, że jest tropiony. Zatrudnił wielkie firmy prawnicze i prywatnych detektywów, nie szczędząc środków, by nie dopuścić do publikacji szykowanego przez NBC reportażu. I niemal mu się udało. Bo ludzie ze szczytów tej telewizji też zostali przez niego kupieni lub sterroryzowani.
Ale Farrow nie odpuścił. Nie dał zmarnować wielu miesięcy żmudnej i niebezpiecznej roboty dziennikarskiej. Skoro NBC chciała ukręcić łeb jego pracy – poszedł do redakcji słynnego New Yorkera. I od opisu tego momentu jego książka staje się naprawdę pasjonująca; bo o Weinsteinie dziś już mniej więcej wszystko wiadomo, ale zgoła nie każdy zdaje sobie sprawę, że to tylko wierzchołek góry lodowej.
Dla zawodowego dziennikarza opis powstawania publikacji dla New Yorkera to oddzielna opowieść warsztatowo-sensacyjna. Przeciętny człowiek, a nawet profesjonalista znad Wisły, nawet sobie nie wyobraża ogromu roboty sztabu ludzi, pracujących miesiącami nad kilkoma stronami tekstu. Słowo po słowie, przecinek po przecinku, zdanie po zdaniu trwała weryfikacja każdego faktu, cytatu i wypowiedzi i wszechstronna analiza źródeł. Gdy już wszystko było mniej więcej gotowe – zaczął z kolei pracę batalion najlepszych prawników, którzy analizowali możliwość ewentualnych pozwów po publikacji materiału. Jak pisze Farrow, bardzo długo na przykład zastanawiano się, czy użycie w tekście słowa „gwałt” jest w każdym przypadku w pełni uzasadnione (było).
Tekst pisany powstawał około roku, w którego czasie Farrow był śledzony, nękany i zastraszany. Podobnie redakcja New Yorkera.
Ale gdy reportaż się ostatecznie ukazał, zadziałał z silą średniej wielkości bomby wodorowej. Nie dość, że stał się zaczynem słynnej akcji #metoo, w której setki kobiet ujawniło opresje seksualne, którym je poddano w pracy, ale spowodował zniknięcie ze świata filmu i telewizji kilkunastu gwiazd pierwszej rangi i licznych korporacyjnych potentatów. Okazało się, że proceder Weinsteina wcale nie był jakimś wyjątkiem; wręcz przeciwnie, okazał się raczej regułą.
Nie będę przytaczał szczegółów; każdy może sobie przeczytać książkę Farrowa.
Nie jest to jednak łatwa ani przyjemna lektura. Kilkaset stron drobiazgowych opisów faktów, rozmów i zachowań, a wszystko wielokrotnie sprawdzone i udokumentowane – to nie jest łatwa opowieść kryminalna. Raczej bliżej tej książce do koszmarnego w wymowie dzieła naukowego.
Żeby więc nie było mówione, że nie ostrzegałem. Po przeczytaniu tej książki żaden film nie będzie już dla czytelnika taki sam. Patrząc na wspaniałe kreacje wielkich gwiazd, zbyt często będziecie musieli myśleć o kulisach tworzenia tych kreacji. Kulisach brudnych, wstrętnych, pełnych przemocy, narkotyków i spermy.
Bogdan Miś