Okiem wydawcy: Czwartek 28 grudnia 2023
Fascynuje mnie stoicki spokój, z jakim redaktorzy „19.30” relacjonują awanturę o TVP. Likwidacja spółek medialnych była oczywiście tematem otwarcia. Na przykładzie TVP Sport i planowanych relacji z mistrzostw piłkarskich uspokojono widzów, że nadal będą oglądać normalny program. Była chronologia wydarzeń i komentarze ekspertów – prawnika i medioznawcy. Pojawiły się zdjęcia z okupacji budynków TAI i PAP. To były czyste fakty.
Temat jest trudny, bo nie można być sędzią we własnej sprawie. Wydaje mi się jednak, że czas już wzmocnić przekaz. Widzowie powinni dowiedzieć się o co chodzi z obroną „wolnych mediów”. „Wolnych”, czyli takich, których szef informacji serwuje pierożki politykom? Takich, do których prezesa dzwoni w środku nocy szeregowy poseł? Czas już pokazać, jak opozycyjny poseł uniemożliwia reporterowi TVP nagranie wywiadu. A chodzi o ogromne pieniądze, jakie zarabiali funkcjonariusze PiS-owskiej propagandy.
Kolejny materiał o transzy pieniędzy z KPO, przeznaczonych na transformację energetyczną. Powiedziano, że odblokował je poprzedni rząd. Pani minister wytłumaczyła, na co pieniądze pójdą. Korespondentka z Brukseli powiedziała, jakie będą kolejne transze i od czego zależy ich przekazanie. Informacja, a nie propaganda.
Dalej plany likwidacji Funduszu Kościelnego. Poza wypowiedzią Donalda Tuska (często cytowanego w tym wydaniu) swoje zdanie wyrazili ksiądz profesor z UKSW i dziennikarz Tygodnika Powszechnego – czyli osoby z „tamtej” strony. Niestety, przepuszczono lapsus w offie. Reporter powiedział: „obecny system powstał w latach 50-tych, fundusz kościelny miał być rekompensatą za majątki odebrane kościołowi w PRL. Tak było aż do 1989 roku”. Owszem, Fundusz Kościelny powstał w 1950 roku, ale był częścią Urzędu do Spraw Wyznań. Jego obecna forma, czyli finansowanie z budżetu państwa, funkcjonuje od 1990 roku.
Bardzo dobry był materiał o ustawie o związkach partnerskich. Zaczął od sytuacji konkretnych osób, które liczą na zmiany. Pani minister powiedziała o problemach, jakie projekt napotyka w koalicji. I kolejny raz podano dane – niestety, Polska jest jednym z najbardziej homofobicznych krajów w Europie.
Następny materiał: ustawa o in vitro. Znowu zaczęto od konkretnych osób, bo przepis przekłada się na ich życie. Usłyszeliśmy opinie ekspertów i zapewnienia samorządowców, że będą kontynuować swoje programy in vitro do wejścia w życie ustawy w czerwcu 2024. Tu zastrzeżenie – sympatyczna reporterka powinna poćwiczyć naczytywanie offa i odwiedzić logopedę.
Jedyny temat zagraniczny to materiał o amerykańskiej pomocy dla Ukrainy i rosnących problemach z jej zwiększaniem. Ta wojna zniknęła ostatnio z mediów i dobrze, że „19.30” o niej przypomina. A materiał Mateusza Lachowskiego doskonale zrobiony.
Pokazano też sukces policji – likwidację nielegalnej fabryki fałszywych leków.
Krótki voice over dotyczył dziwnego wypadku, w którym ciężarówka wioząca łopatę wiatraka uderzyła w wiadukt, powodując jego zawalenie. Na koniec dwie ciekawostki: przygotowany przez ośrodek w Katowicach temat o nowym teleskopie w chorzowskim Planetarium oraz dłuższy materiał o przyszłości sztucznej inteligencji i potencjalnych zagrożeniach, które może nam zafundować.
Moje wrażenia z oglądania 19:30 są z dnia na dzień coraz lepsze. Po pierwsze skrócono czołówkę. Bez planszy z definicją jest taka, jak być powinna. I pokazuje ludzi… Po drugie prowadzący, red. Marek Czyż, zyskał trochę luzu i staje się „anchorem”, który budzi zaufanie.
Lubię także podejście do tematów: poprzez człowieka i z podawaniem liczb. Przed przejęciem telewizji przez PiS było to normą i z programów informacyjnych widzowie wynosili wiedzę. Obecni widzowie 19:30 za jakiś czas także zrozumieją, że dziennik telewizyjny nie jest od podawania gotowych rozwiązań, od mówienia im, co mają myśleć, kogo nie lubić, a komu dziękować. Jest od informowania. Tylko tyle i aż tyle.
Bartosz Ławski
Towarzystwo Dziennikarskie