O nas

Stowarzyszenie Towarzystwo Dziennikarskie założono z myślą o ochronie wolności dziennikarskiej, krzewieniu postaw pro-obywatelskich oraz przekazywaniu doświadczenia dziennikarskiego kolejnym pokoleniom.

Historia

Spotkanie założycielskie Towarzystwa Dziennikarskiego w 2012 roku

Początki Towarzystwa giną trochę w mgle niepamięci, wiadomo jednak na pewno, że to kobiety odegrały najważniejszą rolę.

Matką Towarzystwa była niewątpliwie Teresa Torańska. Wszyscy założyciele, z którymi rozmawiałem mówią to samo: – zadzwoniła do mnie Teresa, albo spotkałem się z Teresą, która mnie przekonywała, że trzeba coś takiego stworzyć.

Był rok 2011, zmobilizowano wiarę z „Gazety Polskiej”, „W Sieci” oraz podobnych ośrodków dziennikarskiej refleksji i SDP zostało przejęte przez prawicę. Wszyscy rozmówcy Torańskiej rozumieli, że środowiskowi dziennikarskiemu potrzebny jest też inny głos.

Latem odbyło się spotkanie w kawiarni „Mozaika” – nikt nie pamięta daty – a jesienią spotkanie założycielski w lokalu redakcji „Polityka”. Daty też nie udało się mi ustalić. Pamiętam z tego spotkania tylko, że Jacek Żakowski powiedział do mnie:

 – Sewek, ty właśnie przeszedłeś na emeryturę, masz więcej czasu, musisz zostać prezesem.

I tak właśnie zostałem Prezesem.

Do Zarządu wybrano jeszcze: Teresę Torańską, Janka Ordyńskiego i Dorotę Warakomską. I to Dorota właściwie zorganizowała stowarzyszenie. Załatwiła mi prawnika, mec. Kupisiewicza, do napisania statutu, założyła konto, a nawet zamówiła pieczątki. Dorota zakładała wtedy Kongres Kobiet, miała już wprawę.

Kto wymyślił nazwę? Janek Ordyński uważa, że wymyślił ją Jerzyk Kisielewski, ja uważam, że to ja.

Zarejestrowani zostaliśmy dopiero 11 czerwca 2012 r., bo musieliśmy jeszcze poprawiać statut.

Przez pierwsze dwa lata jakoś spokojnie wegetowaliśmy, obudziliśmy się naprawdę w 2015 r. – poczuliśmy się po prostu potrzebni.

Nie będę wyliczał szczegółowo: wydaliśmy przez te lata kilkadziesiąt oświadczeń i apeli, uczestniczyliśmy w wielu manifestacjach (nawet dorobiliśmy się transparentu), przemawialiśmy na wiecach w obronie wolnych mediów, braliśmy udział w posłuchaniach publicznych i komisjach sejmu i senatu. Przeprowadziliśmy 5 monitoringów mediów w trakcie kampanii wyborczych – to przede wszystkim robota Andrzeja Krajewskiego, udało nam się też złamać monopol SDP na reprezentowanie polskiego dziennikarstwa w międzynarodowych organizacjach dziennikarskich – to przede wszystkim zasługa Krzysztofa Bobińskiego.

Nie wiem, czy pamiętacie, ale na początku wydawało się nam, że należy próbować rozmawiać z ludźmi z SDP. W zorganizowanej przez nas debacie o wykorzystywaniu w mediach nielegalnych podsłuchów uczestniczyła Agnieszka Romaszewska, członek zarządu SDP. Jednak przyjętej wtedy rezolucji już nie podpisała, a dale już było tylko gorzej.

Wyliczając dalej: uczestniczyliśmy jako strona społeczna w kilku procesach o wolność słowa i mediów (tym zajmował się na ogół Janek Ordyński), a Ewa Ivanowa i Dorota Nygren przygotowały świetny raport o SLAPP-ie, czyli nękaniu dziennikarzy procesami. I jeszcze cytowane wielokrotnie jedyne zestawienie zwolnionych z TVP przez Kurskiego.

Pomagaliśmy dziennikarzom białoruskim i dziennikarzom w walczącej Ukrainie, uruchomiliśmy też – z inicjatywy dziennikarzy Polityki – Fundusz Solidarności, który działa cały czas.

Pewnie o wielu akcjach zapomniałem.

Ja osobiście najlepiej wspominam sprzedaż na Allegro kilkudziesięciu pudełeczek wazeliny przysłanych nam przez czytelników „Gazety Polskiej”, żeby nam łatwiej było Niemcom w dupę włazić. Ktoś wtedy na Facebooku napisał: „Żydzi to na wszystkim zarobią”. Nie pamiętam, czy „Żydzi” napisał małą czy dużą literą. Uzbierało się kilka tysięcy złotych za które sfinansowaliśmy reportaż Bartka Wielińskiego o Polakach zajmujących się w Niemczech uchodźcami.

Myślę więc, że nie były to zmarnowane lata, byliśmy, w miarę naszych możliwości – obecni tam, gdzie trzeba było być i zabieraliśmy głos, gdy trzeba było go dać.

Można na pewno było więcej i lepiej, no ale warto przypomnieć, że nikt nam za to nie płacił.

Myślę, że jesteśmy rozpoznawalni, można powiedzieć, że zbudowaliśmy markę. Naszą pieśń bojową puszczano nawet w Wiadomościach TVP. Zbudowaliśmy też środowisko, ludzi, którzy się lubią i są gotowi dla sprawy coś zrobić.

Perspektywy mamy świetlane. Nadchodzą wybory, w których też chcemy być obecni, potem – mam nadzieję – przyjdzie czas porządkowania śmietnika po PiS, a dalej już będziemy patrzeć na ręce – znów mam nadzieję – nowej władzy.

Seweryn Blumsztajn

14.12.2022