Nie ma takiej rury na świecie…
Jacek Parol
Nie ma takiej rury na świecie, której nie można odetkać. Ten cytat został zaczerpnięty z kultowej piosenki Jerzego Sztura sprzed 40 lat, a mimo czterech dekad idealnie pasuje do naszej dzisiejszej sytuacji.
Rura, jaka jest i czym zatkana — każdy widzi. Cokolwiek by to było cuchnie jak pedofil w sutannie, jak pokoje na godziny, jak bankowi rekieterzy, jak samolot z politykiem wracającym z burdelu Śmierdzi jak sumienia kandydatów, sprzedajnych prokuratorów i sędziów i jak zepsute zęby największego stratega dobrej zmiany. Budzi odruchy wymiotne jak twarze nad paskiem i treść pasków, jak konferencje biskupów i wywiady pałkarzy dobrej zmiany.
Nawet jeśliby zatkać oczy i noc, zawsze dotrze jeszcze głos z rury.
Trzeba anulować, bo przegramy
Wydawać by się mogło, że jest źle tak, jak było i że PiS nadal robi co chce. Wielu wieszczy kolejne cztery lata brnięcia coraz głębiej w to bagno.
Ale nic bardziej mylnego. Mianowanie tych, a nie innych kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego, złamanie zasady parytetu dla kandydatów do KRS, czy wreszcie niezgodne z prawem powtórzenie głosowania to w gruncie rzeczy objawy słabości. Komunikat, który ma dotrzeć do wyborców, jest taki, że PiS rządzi i robi co chce i jak chce, a opozycja może tylko skamłać.
Ale realny obraz, którego mają nie dostrzegać wyborcy stawiający na zwycięzców, to sypanie się całej konstrukcji.
Senat, którego nie udało się odbić korupcją, groźbą i prośbą jeszcze nie zaczął hamować pisowskiego walca, a już wyrasta na główny ośrodek normalnej Polski, z własną aktywnością, pomysłami, własnym głosem.
W sejmie zamiast sześciu aktywnych posłów opozycji i mocno sennej pozostałej części — PiS ma kilkunastu bardzo aktywnych przeciwników. Przeciwników, działających na zupełnie różnych przekazach, różnymi formami i z różną ekspresją. Są starzy wyjadacze i zupełnie nowi świetni mówcy, są happenerzy i głodni pokazania się nowi posłowie. Wreszcie PiS ma przeciwników po prawej stronie, po lewej stronie i oczywiście w centrum.
To gigantyczna presja. Ciśnienie, któremu poddana jest cała formacja, ale przede wszystkim pisowscy funkcjonariusze i posłowie. Ta presja ma sens. Dotychczas presja wywierana była głównie na ulicy podczas protestów. Dziś ta presja przeniosła się również na sale sejmowe. A PiS pod presją się cofa.
Czasem swoje publikacje zaczynam od podania momentu, który był inspiracją do napisania czegoś. Tym razem chciałbym tym zakończyć.
W ostatnich dniach dwie moje opozycyjne znajome i posłanki napisały posty o tym, jak ciężko, po przejściu od opozycji ulicznej do ław sejmowych, unieść ciężar pisowskiej buty i arogancji. Z Panią Poseł Magdaleną Filiks tworzyliśmy razem KOD i wiele razy kłóciliśmy się o to, jak on powinien wyglądać i w którą stronę iść. Panią Poseł Klaudię Jachirę poznałem podczas pamiętnej demonstracji pod Sejmem w grudniu 2017, gdy wzięcie przez lud władzy z ulicy było bliżej niż kiedykolwiek później. Grzaliśmy się wtedy wspólnie przy jednym koksowniku wraz z kukiełką Jarosława.
Dlatego dokładam tym artykułem swój głos i apel do Magdy i Klaudii. Dziewczyny: Presja ma waszą twarz. Presja ma sens. Musicie wytrzymać. Nie ma takiej rury na świecie…