Aktualności

Ragip Duran: władza publiczna nie powinna być częścią struktury właścicielskiej mediów

Towarzystwo Dziennikarskie:

Żyjemy w spolaryzowanych społeczeństwach. Jak w nich należy definiować dobro publiczne?

Ragip Duran

Interes publiczny ma przynajmniej dwa wymiary. Jeden jest prawny. Istnieje bardzo jasna definicja interesu publicznego. Ale jest też wymiar polityczny, gdzie nie ma jednej definicji, bo polityka to bardzo subiektywna rzecz.

Dwadzieścia lat temu, przy okazji Neiman Fellowship w Bostonie, usłyszałem od amerykańskiego profesora najlepszą definicję interesu publicznego. Nie stworzył żadnej nowej teoretycznej definicji ale coś nam opowiedział.

Na Manhattanie był publiczny park. W porze lunchu ludzie pracujący w biurach przychodzili tam ze swoimi kanapkami. Przychodziły także opiekunki z małymi dziećmi. Pewnego dnia pan Trump, zbudował tam drapacz chmur, więc park został zamknięty. Ludzie, którzy tam jedli, ludzie, którzy przyprowadzali tam swoje dzieci, ponieśli wielką stratę, bo to był jedyny park w tamtym rejonie. To był właśnie interes publiczny. A to, co zrobił Trump, to był interes prywatny.

Tak więc interes publiczny, w większości przypadków, jest odwrotny do interesu prywatnego. Interes prywatny dotyczy zazwyczaj jednej osoby lub grupy osób i zazwyczaj chodzi o interes finansowy. Interes publiczny może być też zdefiniowany poprzez to, jak wiele osób korzysta z danej usługi. Może to być linia autobusowa albo park. Oczywiście, każdy rząd poprzez swoją politykę próbuje podać własną definicję interesu publicznego. Tu, na naszej konferencji ktoś mówił, iż mówi się też „interes narodowy”. Ale to nie jest najszczęśliwszy termin.

Towarzystwo Dziennikarskie

Dlaczego?

Ragip Duran

Nie sądzę, że może istnieć interes narodowy, ponieważ naród nie jest monolitem. W narodzie jest wiele różnych kategorii ludzi; bogaci mężczyźni, kobiety, starzy ludzie, pracujący, bezrobotni. Nie może więc istnieć wspólny interes narodowy dla wszystkich tych ludzi. Dla niektórych z nich – tak. Na przykład wojna w Wietnamie była czymś dobrym dla przemysłu zbrojeniowego, bo produkowali bomby, ale była bardzo zła dla rodzin, które miały swoich synów w Wietnamie, bo wielu z nich zostało zabitych.

Towarzystwo Dziennikarskie

„Interesu narodowego” nie kojarzysz z etnicznością. A w Polsce zazwyczaj tak jest.

Ragip Duran

Oczywiście, że nie. W Turcji są różne grupy etniczne i ich interesy oraz definicje interesu publicznego nie są takie same, a czasami są całkowicie sprzeczne. Uważam, że w przypadku dziennikarstwa powinno istnieć nie tylko jedno, ale wiele kryteriów określających, co jest dobre, a co złe dla interesu publicznego. Kiedy redaktor musi podjąć decyzję o opublikowaniu materiału, musi znaleźć odpowiedź na wiele pytań.

Po pierwsze, czy ten artykuł będzie cenny dla większości naszych czytelników. Czy większość naszych czytelników dowie się czegoś nowego, co będzie korzystne dla ich własnego życia i dla nich jako obywateli? Czy dzięki temu artykułowi czytelnicy zyskają coś w aspekcie społecznym, politycznym, kulturalnym ? A może trzeba coś poprawić w tym materiale? Dlatego uważam, że skoro dziennikarstwo pisane, radiowe, telewizyjne czy internetowe jest masowym działaniem komunikacyjnym, to musimy myśleć o większości.

Towarzystwo Dziennikarskie

Czy dziś trudniej zdefiniować interes publiczny?

Ragip Duran

W spolaryzowanym społeczeństwie interes dwóch stron nie tylko jest różny, ale w większości przypadków jest sprzeczny. Podam ci przykład Turcji.

Rząd turecki organizuje operacje wojskowe w północnej Syrii przeciwko Kurdom. I mówi, że to jest w interesie naszego narodu. Nie pozwolimy na utworzenie kurdyjskiego państwa terrorystycznego w naszej strefie przygranicznej. Oczywiście, przedstawiają to jako sprawę publiczną i kwestię interesu narodowego. Ale patrząc przez pryzmat Kurdów żyjących na tym terenie, oznacza to, że armia turecka zabije im rodziców. Kurdowie żyją w czterech krajach Bliskiego Wschodu, w Turcji, Iranie, Iraku, Syrii, to jest ten sam naród. Granice zostały narysowane przez Europejczyków. Po tureckiej stronie granicy mieszka wujek, a kuzyn mieszka w Iraku lub w Syrii. Tak więc interes publiczny, ogólny interes Kurdów mieszkających w Turcji polega na sprzeciwie wobec tej operacji wojskowej. W spolaryzowanym społeczeństwie jedną z głównych misji dziennikarstwa jest próba zrozumienia, pomoc społeczeństwu, pomoc czytelnikom w zrozumieniu głębokich przyczyn, powodów tej polaryzacji.

Towarzystwo Dziennikarskie

Czy media publiczne w naszych społeczeństwach nadal mają rację bytu?

Ragip Duran

Biorąc pod uwagę wszelkiego rodzaju media publiczne w krajach zachodnich, a także w Afryce, Azji….niestety, to nie działa. W wielu krajach media publiczne stały się mediami państwowymi. A „państwowe” i „publiczne” to zupełnie dwie różne koncepcje. Publiczne pochodzi od ludzi. A państwo to podmiot zarządzający, mający w większości przypadków zupełnie inne interesy, zupełnie inną percepcję, zupełnie inną politykę niż ludzie. Dlatego właśnie istnieje polaryzacja.

Towarzystwo Dziennikarskie

Więc koncepcja mediów publicznych nie jest możliwa?

Ragip Duran

Do mniej więcej roku 2000 media publiczne były zdolne do tego, o czym mówiłem wcześniej, czyli do prób pojednania różnych grup. BBC była tego najlepszym przykładem, ponieważ, jak wiesz, głównym źródłem finansowania BBC są podatki płacone przez każdego mieszkańca; Anglika czy Turka.

Mieszkałem w Londynie przez 4 lata i również płaciłem podatek, który trafia do BBC. Pracowałem dla tureckiej sekcji BBC. Oni mają jasne zasady i prawie 90 lat doświadczenia. Mówią tak: ponieważ finansują nas odbiorcy, mamy służyć odbiorcom. Ta publiczność nie jest jednorodna; są ciemnoskórzy, są biedni, są bogaci, jest wiele różnych kategorii, różnice etniczne, różnice religijne, różnice w poziomie społecznym, kulturowym. I BBC odnosiło sukcesy przez długi czas.

Pamiętam, że podczas wojny z Argentyną podawali prawidłowo straty armii brytyjskiej. Margaret Thatcher nie była szczęśliwa z tego powodu. Straty Argentyny oczywiście także podawali. Ale nie stali po żadnej ze stron. Byli BBC. Wojny są dobrym wyznacznikiem, czy dane medium jest niezależne. Nawet za rządów Thatcher odnieśli sukces, a byli atakowani. Konserwatyści oskarżali BBC o to, że trzyma stronę laburzystów, a laburzyści oskarżali, że jest za bardzo konserwatywna.

Towarzystwo Dziennikarskie

Są kraje, w których jest wiele znaków zapytania o wokół mediów publicznych finansowanych z pieniędzy podatników. 

Ragip Duran

To jest przypadek TRT (Turkish Radio and Television Corporation). Na początku TRT było naprawdę dobre. Kadry TRT były szkolone w BBC. Gdy wracali do Turcji, starali się wprowadzać te zasady. W pewnym okresie radia publiczne, telewizje publiczne odniosły sukces ponieważ stosowały zasadę obiektywizmu, polegającą na przedstawianiu punktu widzenia każdej strony, starając się odzwierciedlać wszystkie części i kategorie społeczeństwa.

Ale potem przyszła polityka. Rządzący, zupełnie tak samo jak szefowie prywatnych firm mówią: „Daję im pieniądze. Więc te media powinny służyć moim interesom”. Teoretycznie nie ma nic złego w koncepcji mediów publicznych. Ale całe doświadczenie, nie tylko w Turcji ale w innych krajach, pokazało nam, że nie jest to  idealny model.

Towarzystwo Dziennikarskie

Żyjemy w czasach wielkiej zmiany dla dziennikarzy. Czy myślisz, że przyszłością jest dziennikarstwo online?

Ragip Duran

Przez długi czas ludzie mogli tylko czytać gazety, żeby mieć jakieś wiadomości, żeby dowiedzieć się, co się dzieje. Potem powstało radio. Było wielu ekspertów, którzy mówili, że radio jest teraz medium numer jeden. I że gazety umarły. Co było nieprawdą. Po uruchomieniu telewizji, ci sami specjaliści mówili, że radio umiera, prasa drukowana umiera. I tak samo jest teraz z Internetem, który z jednej strony jest nowym medium, ale jest też nowym medium dla zbioru starych mediów. Bo na ekranie można przeczytać gazetę, można posłuchać radia, można obejrzeć telewizję. Wedle tego co widzimy, dziennikarstwo internetowe jest bardziej popularne. Mniej kosztuje, jest łatwo dostępne… nie dla wszystkich, ale dla wielu. Więc myślę, że dziennikarstwo internetowe będzie miało ważne miejsce w przyszłości.

Ale nie sądzę, że prasa, radio czy telewizja zupełnie znikną. Muszę powiedzieć, że mam pewną obsesję na punkcie słowa pisanego. Ono nigdy nie umrze. Jeśli umrze, będzie to koniec ludzkości. Radio, telewizja czy internet to także pisanie, skrypt. Nazywam to skryptem, ale oznacza to również treść. A najlepszym sposobem wyrażania treści jest pisanie.

Towarzystwo Dziennikarskie

Dlaczego?

Ragip Duran

Pisanie jest zdaniem wielu specjalistów, sekretem związanym z ludzką myślą. Bo gdy powstaje news, to nie jest to mechaniczny proces. Myślimy, analizujemy dane, sprawdzamy je, pytamy. A potem przy pisaniu stosujemy wiele zasad. Bez myślenia nie możemy niczego napisać. To jest warunek sine qua non produkowania wiadomości. Możesz uprawiać czat, tak jak teraz. Nie napisałem tego, co ci mówię, ale to jest czat, rozmowa. Uprawianie dziennikarstwa, czyli tworzenie wiadomości, wywiadów, reportaży czy innych rodzajów dziennikarstwa, jest oparte na pisaniu. Bez pisania nie da się tego zrobić.

Towarzystwo Dziennikarskie

Jak w tych czasach przekonać ludzi, że dziennikarz jest ważny? Każdy może wejść do internetu i coś opublikować.

Ragip Duran

Główną różnicą między dziennikarzem a powiedzmy blogerem czy jakąkolwiek osobą piszącą, jest proces redakcyjny. Kiedy ty i ja tworzymy wiadomości, nie są one publikowane od razu. Ktoś inny – powinien to być ktoś, kto ma więcej doświadczenia od nas – musi to przeczytać i sprawdzić.

Jeszcze przed narodzinami fake news, głównie w amerykańskich redakcjach, były specjalne działy sprawdzania tekstów. Redaktor magazynu New Yorker przyjechał do Istambułu 20 lat temu i robił ze mną wywiad. Tydzień później ktoś od nich zadzwonił do mnie.

– Mówiłeś o Alawitach – usłyszałem. Alawici to grupa religijna,

– Czy chodziło ci Alawitów z Syrii? Czy chodziło o tych mieszkających w Anatolii, czy o sektę, do której należy syryjski prezydent Assad?

To było bardzo dobre pytanie, bo na przykład w języku francuskim są dwa różne sposoby opisania Alawitów syryjskich i tych z Anatolii. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że oprócz redaktora, istnieje specjalny dział sprawdzający nazwiska, daty i wszystkie fakty, które w newsie lub w wywiadzie zostały opisane.

Naszą główną misją przy publikowaniu jest – w ramach naszych możliwości – publikowanie tego, co jest zgodne z faktami. Jeśli mamy minimalne podejrzenia co do prawdziwości jakiegoś faktu, nazwiska, daty i jeśli nie ma możliwości sprawdzenia, co jest prawdą, a co jest fałszem – to nie powinniśmy tego publikować To jest bardzo ważne.

Blogerzy nie muszą przestrzegać żadnych zasad. Mogą napisać wszystko, co wiedzą, co widzieli, co słyszeli. Nie wiedzą nawet, czy jest to prawda, czy nie. Jako dziennikarze, możemy czasem popełniać błędy podczas relacjonowania. Ale ponieważ nasze prace nie są od razu publikowane, bo będą sprawdzane przez redakcję, mamy większe szanse na przekazanie prawdy niż zwykły bloger.

Uczyłem przez ponad 20 lat w szkole dziennikarskiej na Uniwersytecie Galatasaray w Stambule. Na początku do szkół dziennikarskich przychodzili najlepsi studenci. W tamtych czasach dziennikarstwo było jednym z najlepszych zawodów w Turcji, dobrze płatnym i prestiżowym. Dla tych młodych ludzi to było bardzo atrakcyjne. Przez te 20 lat widziałem jak poziom studentów spada i spada prestiż dziennikarstwa, głównie przez dziennikarzy, którzy zgadzają się uprawiać państwową propagandę.

Towarzystwo Dziennikarskie

To dlatego przegrywamy?

Ragip Duran

Nie. Wiesz…zwykli ludzie nie czytają gazet, nie słuchają radia ani nie oglądają telewizji, aby nauczyć się czegoś nowego, aby zdobyć nowe informacje. Oni tylko czytają, słuchają i oglądają, aby uzasadnić swoją własną opinię, bez względu na to, jaka jest treść informacji. Jeśli jest to zgodne z ich opinią lub przekonaniami, to według nich dziennikarz jest dobry.

A dominacja kulturowa i ideologiczna jest związana z polityką. Ideologia rządu jest z reguły ideologią dominującą w kraju. Więc kiedy ludzie czytają, słuchają lub oglądają coś, co im się podoba, coś, co im odpowiada, to dla nich to jest w porządku. Nie sprawdzają, czy to prawda, nie znają kontekstu. Dlatego bardzo trudno jest przekonać ludzi. To jest długotrwała praca.

Towarzystwo Dziennikarskie

A może to dziennikarze powinni być w dzisiejszych czasach właścicielami mediów?

Ragip Duran

Istnieją udane przykłady tego. Znam przykład mediów we Francji, ale w Niemczech jest „Tageszeitung” funkcjonujący w formule spółdzielni która jest w 100% własnością pracowników. Kiedy jeden dziennikarz opuszcza gazetę, przekazuje swój udział innemu. Nie zostanie sprzedany innym.

Ale to nie wystarczy. W taki sam sposób, jak redaktor sprawdza nasz tekst, potrzebujemy kontroli – nie dominacji – ale kontroli czytelników, ponieważ pracujemy dla czytelników. Mamy, może nie klientów, ale ludzi, których jesteśmy zobowiązani obsługiwać.  Są różne modele; 10% do 25% własności należy do czytelników. W przypadku „Le Monde” ten dziennik był w kryzysie finansowym i dlatego utworzył Stowarzyszenie Czytelników.

Towarzystwo Dziennikarskie

Czytelnicy mogą być współwłaścicielami?

Ragip Duran

Tak. Nie dlatego, że nie mamy alternatywy. Wiemy jednak, że kiedy media są własnością państwa lub kiedy są własnością prywatnego holdingu medialnego, produkt finalny nieuchronnie działa w interesie państwa lub w interesie prywatnej firmy. Kiedy dziennikarze i czytelnicy są współwłaścicielami, będą dbać o swój własny interes, który jest znacznie bliższy, powiedziałbym, interesowi publicznemu w porównaniu z interesem państwowym lub prywatnym.

Towarzystwo Dziennikarskie

Czy uważasz, że powinno się zabronić państwu kupowania mediów?

Ragip Duran

Tak. Przy czym zamiast „państwu”, powiedziałbym „władzy publicznej”. Władza publiczna nie powinna ingerować w politykę właścicielską, politykę redakcyjną, nie powinna też być częścią struktury właścicielskiej. Władza publiczna powinna przygotować dobre prawo, dobre zasady, z pomocą stowarzyszeń dziennikarzy. W przypadku twojego kraju, czy krajów postkomunistycznych to jest pozostałość z przeszłości. Państwa partyjne są właścicielami wszystkiego.

Towarzystwo Dziennikarskie

Chodzi ci o obecną sytuację w Polsce…

Ragip Duran

To jest kontynuacja. Nie wiem czy w Turcji jest prawo, które zabrania posiadania mediów przez państwo z wyjątkiem mediów nazywanych publicznym radiem i telewizją. Ale ani TRT, ani agencja informacyjna Anatolia, która też jest publiczna, prorządowa, nie mogą kupować innych mediów. Od 1983 r. mamy bardzo nieliczne państwowe przedsiębiorstwa i one – podobnie jak w Polsce, co widzieliśmy na konferencji – kierują swoje reklamy do prorządowych mediów. Przy czym te mają stosunkowo niewielki nakład.

Towarzystwo Dziennikarskie

Powiedziałeś podczas konferencji, że przyszłością dziennikarstwa powinny być wyspecjalizowane małe gazety czy media. Dlaczego?

Ragip Duran

Już widzimy, że media się kurczą. Mówię głównie o treści. Patrząc 20 czy 30 lat wstecz, nie mieliśmy tej różnorodności mediów, jaką mamy dzisiaj. Dziś w każdym kraju mamy: magazyn tenisowy, magazyn samochodowy, tygodnik dla dzieci, dla kobiet, itd… ponieważ społeczeństwo jest bardzo zróżnicowane, a dziennikarstwo musi odpowiadać na te potrzeby.

Opowiadam się za specjalizacją dlatego, że dziennikarstwo to poważny zawód. Nie uprawiamy jakiejś paplaniny w kawiarni z naszymi znajomymi. Podajemy ważne informacje, na które pracuje wielu ludzi; fotoreporterów, korespondentów, redaktorów…To długi i ciężki proces. Osobiście nie lubię koszyka, do którego można włożyć wszystko. Normalnego czytelnika nie interesuje taki wielki koszyk.

Podam przykład…  W Nowym Jorku niedzielne wydanie „New York Times” i „Washington Post” jest publikowane w sobotę wieczorem po 21.00. Pewnego dnia kupiłem gazetę i miałem trudności, aby ją unieść. Ze wszystkimi dodatkami ważyła ponad kilogram. Rzuciłem okiem na zawartość: były tam sprawy kompletnie mnie nie interesujące – moda, tekstylia, i … wyrzuciłem do kosza połowę. Oczywiście, niedzielne wydane gazety było specyficzne, ludzie mają więcej czasu na czytanie treści bardziej rozrywkowych. No i 1/3 z tego stanowiły reklamy.

Dlatego kiedy mówię „małe media”, to nie chodzi tylko o wymiar gazety, radia czy telewizji, ale także o zakres zainteresowania. Oczywiście wszystko, co jest w zasięgu wzroku redaktora lub redaktorki i ma związek z interesem publicznym, jest godne zainteresowania. Ale nie należy z tym przesadzać. Jeśli publikujesz, powiedzmy dziesięć stron gazety w USA, nie opublikujesz na pół strony wywiadu o Indonezji. Nikt tego nie przeczyta. Próbuję powiedzieć, że gazety powinny mieć ograniczony obszar tematyczny. Nie wszyscy są zainteresowani wszystkim. A poza tym, kiedy pracujesz w ograniczonym obszarze tematycznym, możesz pogłębić temat.

Jest jeszcze jedna rzecz….  W Anglii pracowałem trzy lata w BBC. W latach 90-tych nie było łatwo zostać dziennikarzem. Istniały bardzo surowe zasady związku zawodowego. Jeśli chciałeś zostać dziennikarzem, trzeba było przejść miesiąc szkolenia, organizowanego przez związek. A więc niezbędnik dziennikarski: sprawy własności, sprawy związkowe, jak rozmawiać z premierem, a jak z właścicielem lokalnego sklepu spożywczego, itp. To było konieczne dla dziennikarzy, pomimo tego, że mieli dyplom czy licencję szkoły dziennikarskiej.

Po miesiącu stażu trzeba było przepracować co najmniej trzy lata w prasie lokalnej. W lokalnej prasie młodzi dziennikarze uczą się bliskości z odbiorcą. Nie można zostać dziennikarzem w „Guardianie”, gdy ma się 20 czy 25 lat. Bo kiedy pracujesz w CNN International, możesz napisać wszystko o Kambodży. Może to być błędne, albo prawdziwe. Nikt ci tego nic nie powie. Ale kiedy pracujesz w lokalnej gazecie w małej miejscowości, nie możesz popełnić żadnego błędu, ponieważ twoi czytelnicy są jednocześnie twoimi źródłami informacji. W razie czego, przyjdą i skrytykują cię bez ogródek.

Po trzech latach taki dziennikarz wracał znowu na miesiąc stażu w związku. Potem powinien pracować co najmniej dwa lata w prasie specjalistycznej, by nauczyć się precyzji. Gdy w „Guardianie” napiszesz o tenisie, 70 procent czytelników nie będzie potrafiło ocenić, czy zrobiłeś błąd. Ale gdy piszesz o tenisie w magazynie tenisowym, nie masz prawa popełnić błędu, bo twoi czytelnicy są fanami tenisa. Więc przez dwa lata uczyłeś się precyzji. A dopiero potem mogłeś iść do prasy ogólnokrajowej.

Towarzystwo Dziennikarskie

Jesteś z Turcji i jak wiemy sytuacja tam jest teraz mocno skomplikowana. Co myślisz o przyszłości twojego kraju?

Ragip Duran

Nie, nie jestem optymistą. Ale powinienem zachować nadzieję. Niestety wszystko, o czym mówimy tu i teraz, nie jest niezależne od polityki. Nie można analizować mediów bez polityki, bez gospodarki, bez kultury, bez ideologii. Ale polityka jest najważniejsza. Mam więc nadzieję, że Turcja jest dziś w tak złym położeniu, że nie może być gorzej. I niestety Erdogan nie jest jedynym problemem Turcji. To właśnie to społeczeństwo zrodziło Erdogana. On nie wziął się z księżyca. To typowy produkt tego tureckiego społeczeństwa. Zostało nam więc dwa, trzy kroki…i gorzej już być nie może.

Albo może być też trzęsienie ziemi, może być wojna, jakaś duża katastrofa naturalna lub katastrofa polityczna. Istnieje niestety niebezpieczeństwo wojny domowej w Turcji. Mamy przykład Hiszpanii, Grecji, Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nie może być gorzej niż wojna domowa…. Powinienem więc zachować nadzieję. Ale nie jestem zbytnim optymistą. Mam 67 lat. Nie jestem pewien, czy zobaczę jeszcze jakieś świetlane lata.

Towarzystwo Dziennikarskie

Miejmy nadzieję, że tak.

Rozmawiała: Dorota Nygren

Rozmowę przeprowadzono 26 listopada 2021 przy okazji konferencji „Independent Journalism under Popular Authoritarian Regimes: Challenges and Prospects” zorganizowanej w Podgoricy (Czarnogóra) przez fundację Civil Rights Defenders. Wzięli w niej udział dziennikarze z Turcji, Serbii, Węgier i Polski (Roman Imielski, Dorota Nygren, Andrzej Krajewski).

M. Ragıp Duran, dziennikarz od 1978 roku, pracował jako korespondent, redaktor w Aydınlık, Hürriyet, Cumhuriyet, Nokta, AFP, Libération i BBC w Stambule, Ankarze, Paryżu i Londynie. Po ukończeniu Uniwersytetu Galatasaray i Wydziału Prawa Aix-Marseille, studiował dziennikarstwo w CFPJ (1983 – Paryż) i na Nieman Fellowship (2000-Harvard U, Boston). Opublikował 3 książki w języku tureckim na temat mediów i otrzymał dwie międzynarodowe i cztery krajowe nagrody dziennikarskie. Mieszka w Salonikach od 2016 roku, produkując cotygodniową audycję dla Ozguruz Radio w Berlinie oraz cotygodniową kolumnę dla TVXS.Gr.

Własność Le Monde

„Le Monde” była jedną z pierwszych gazet wyzwolonej po II wojnie św. Francji. Najpierw funkcjonowała jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością SARL „Le Monde”. W 1951 roku powstała Spółka Redaktorów Société des Rédacteurs du Monde (SRM), którą tworzyło 57 dziennikarzy i objęła 29% kapitału. W obliczu kłopotów finansowych, w listopadzie 1985 roku dziennik wsparło dodatkowym kapitałem nowo powstałe Stowarzyszenie Czytelników Le Monde. Była to grupa osób fizycznych lub prawnych związanych z istnieniem dziennika, pragnących zapewnić jego niezależność i przyczyniać się do jego rozwoju.

W 1994 r. spółkę SARL przekształcono w Spółkę Akcyjną a w 1999r. w grupę prasową Le Monde. Z powodu kłopotów finansowych w 2009 roku dziennik stał się własnością spółki Le Monde Libre należącej do trzech przedsiębiorców oraz hiszpańskiej grupy prasowej Prisa. W 2017 roku Matthieu Pigasse, jeden z przedsiębiorców – udziałowców, sprzedał 49% swoich udziałów czeskiemu biznesmenowi Danielowi Křetínskiemu.

Dziś grupa Le Monde jest kontrolowana przez spółkę Le Monde Libre, która posiada 72,5% udziałów. Spółka ta jest kontrolowana w równych częściach przez Matthieu Pigasse i Daniel Kretinsky, NJJ Presse (Xavier Niel) i Berlys Media (Madison Cox), które posiadają po 27% udziałów, pozostałe 20% należy do hiszpańskiej grupy medialnej Prisa. Kilka różnych stowarzyszeń pracowników, takich jak stowarzyszenie redaktorów Le Monde, stowarzyszenie czytelników Le Monde i stowarzyszenie akcjonariuszy mniejszościowych, kontroluje 26% grupy. Ci „historyczni” akcjonariusze postanowili zorganizować się w tzw. „biegun niezależności” nienastawiony na zysk, którego zadaniem jest gwarancja zachowania niezależności redakcyjnej wydawnictw grupy. Od 2019 roku posiadają oni prawo do zatwierdzania zmian w akcjonariacie. W 2021 roku akcje należące do Xaviera Niela zostały przeniesione do funduszu wieczystego („Fundusz Niezależności Prasy”) i są niezbywalne: nie można ich sprzedać nowemu akcjonariuszowi.

Źródła:

https://www.lemonde.fr/le-monde-et-vous/article/2021/01/27/le-monde-une-independance-editoriale-totale-et-absolue_6067813_6065879.html

https://reporterzy.info/3910,historia-dziennika-le-monde-od-szybkiego-sukcesu-do-serii-klopotow.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *