Machina wojenna PiS-u
Jacek Parol
Coś zazgrzytało. Ale zacznijmy od początku.
Od wielu miesięcy słyszymy, że PiS jest teflonowy, że elektorat żelazny, że 500+ zamurowało poparcie i nic, żadna afera tego nie zmieni. Słyszymy, że opozycja głupia i słaba, że nie potrafi, że powinna się zjednoczyć, a się nie jednoczy. A machina wojenna PiS toczy się przez Polskę niszcząc na swojej drodze wszystkie prawa, zasady, pomniki i wartości, które zdążyliśmy pokochać.
Kiedy pierwszy raz dało się słyszeć zgrzyty w rozpędzonym PiS? Może wtedy, gdy brawurowo wygrał głosowanie przeciwko Tuskowi i wynik sromotnej klęski dyplomatycznej sprzedawał jako sukces. Wtedy też drgnęły sondaże, chociaż na krótko, pokazując jednak, że premia zwycięzcy już została skonsumowana.
Wtedy też Kaczyński po raz pierwszy zaczął straszyć swój obóz, że teoretycznie PiS nie musi rządzić wiecznie. Aparat PiS nie jest przesadnie uzbrojony w intelekt, niemniej są tam ludzie zdolni do samodzielnej analizy politycznej. Dla nich i dla części obserwatorów politycznych stało się jasne, że marzenia o przekroczeniu poparcia dającego większość konstytucyjną właśnie okazały się mrzonkami.
Od tamtej pory PiS bardzo umiejętnie dosypuje publiczne pieniądze kolejnym wybranym grupom, kupując na chwilę ich wdzięczność i głosy w sondażach. Jednocześnie niezwykle skutecznie zraża do siebie te grupy społeczne, które można było pozyskać uczciwą, prospołeczną polityką, gdyby ktokolwiek myślał w tych kategoriach. Zamiast tego wybrane grupy są otoczone nadmierną opieką, a na inne szczuje się społeczeństwo, korzystając z bogatych PRL-owskich wzorców.
Trudno powiedzieć, jakie jest faktyczne poparcie dla PiS. Sondaże pokazują tylko poziom odpowiedzi na pytanie „Czy telefonicznie, nie wiedząc z kim rozmawiasz przyznasz się do poparcia lewaków, morderców smoleńskich, Tusków i innych przestępców, wiedząc, że władza może aresztować każdego w świetle fleszy”. To oczywiście przerysowanie, ale w kraju, w którym praworządność przestaje być oczywistością, własne oceny przestają być wypowiadane publicznie.
PiS-owska machina wojenna prze więc przez Polskę, kneblując opozycję, planując pacyfikacje organizacji obywatelskich, ograniczając prawa obywatelskie, jednocześnie pchając przed sobą wielką kulę pychy.
„Niemampłaszczyzm” stał się standardową postawą polityków partii rządzącej. Kłamię i co mi zrobisz? – to dziś standardowa odpowiedź, okraszona najczęściej uśmiechem politowania.
Tak upadają nawet największe organizacje i rządy. Nie wtedy, gdy walczą z przeciwnikiem, wobec którego mogą stosować każde bandyckie chwyty. Upadają, gdy nie potrafią walczyć z pychą.
Czy Kaczyński już to rozumie? Nie sądzę. On nigdy chyba nie walczył o władze nad światem. Jemu wystarczyła władza absolutna nad PiS. Świadczy o tym uniknięcie poddaniu się pokusie zostania premierem. Znacznie lepiej czuje się on poniewierając i rządząc premierem. A dziś walczy on o tę władzę absolutną i walkę te przegrywa.
Dyktator, który przez miesiąc walczy o życie z powodu zwyrodnienia kolana? Starszy pan, szeregowy poseł chowający się przed konfliktem z niepełnosprawnymi? Wielki demiurg, jak szef mafii sterujący organizacją z odosobnienia? Po dwóch miesiącach nie wiemy. Nie wiedzą też wyborcy PiS.
Coś zazgrzytało. Najpierw raz. Potem przeszło w ciągły jazgot skrzeczącej pospolitości.
Antoni-koszt miesięcznic-Misiewicz-premie dla ministrów-makijaże pani premier-Szyszko-Puszcza Białowieska-Rydzyk- niepełnosprawni. Ta lista nie ma końca. I końca mieć nie będzie, bo machina wojenna Pis już jakiś czas temu zmieniła się w konkwistę, w której łupy są ważniejsze niż nawracanie.
PiS wchodzi w okres przedwyborczy ze zdecydowania za małym poparciem, by móc pozwolić sobie na błędy. Czas na reformy już się skończył. Poza zdemolowaniem Polski i wzbogaceniem się armii mniejszych i większych geszefciarzy, żadna z dokonanych zmian nie gwarantuje funkcjonariuszom PiS bezkarności i spokoju w przyszłości.
Skąd więc ta buta i pycha? Z głupoty i braku wyobraźni. Miejmy nadzieję. Bo inna opcja to przekonanie, że da się te wybory sfałszować. Ale to też tylko buta i brak wyobraźni.
Tekst pierwotnie opublikowany w Studioopinii.pl